Saturday 21 April 2018

Odpowiedzialność



Witam serdecznie po dłuższej nieobecności! Tekst miał zostać opublikowany na łamach portalu hokejforum.pl. Tak też się stanie, lecz z lekkim poślizgiem :) W
 chwili obecnej serwis znajduje się w trakcie przebudowy. Niemniej jednak, zapraszam do lektury.

____________________________________________________________________
Albert Einstein rzekł, że tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie był pewien co do tej pierwszej. Myślę, że tak wybitna jednostka nie obraziłaby się gdybym dodał do tej kategorii, intelektualną słabość jaka zawładnęła polskim hokejem.

Obserwując co roku ten sam serial o tym jak środowisko zabiera się za organizację nowego sezonu to mam wrażenie, że jest jej [intelektualnej słabości] tutaj dobrze albo inny Mefisto ma spory ubaw z nieporadności osób, które tworzą szeroko pojęte środowisko hokejowe w Polsce.

Względem tej sytuacji odczuwam coraz większą apatię – podobnie jak inne osoby, które współtworzą hokejforum.pl i niestety widać to po naszej aktywności. Piszę po raz kolejny o hokeju w Polsce i tak naprawdę znów o tym samym tylko innymi słowy. O beznadziejności. Być może gdyby sprawy toczyły się w jakimś kierunku (jakimkolwiek!) to mielibyśmy większą werwę do prowadzenia dyskusji, a tak zdaje się nam, że nasz głos trafia w próżnię. Chciałbym napisać „dobrze zrobiona robota”, ale na chwilę obecną nie mogę i chyba jeszcze długo tak pozostanie.

Odpowiedzialność

W ostatnim czasie przez polski hokej przetoczyła się fala kolejnych skandali i rozczarowań – wyjazd reprezentacji do Kanady, kontrakt Ted’a Nolan’a, zaległości wobec kadrowiczów, i innych wierzycieli (w tym wobec TVP), coraz niższy poziom reprezentacji młodzieżowych, lecz szambo wybiło dopiero wraz z dymisją byłego już prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Dawida Chwałki, który abdykował na ultimatum Ministra Sportu, Witolda Bańki.

Z szafy wypadają kolejne trupy, a budżet związku znajduje się w opłakanym stanie. Nie mówiąc już o wizerunkowych stratach i zaufaniu, które zostało stracone na długi okres, a jeszcze nie tak dawno temu Dawid Chwałka przechwalał się o ile wzrosła wartość ligi i rozpoznawalość dyscypliny w Polsce, lecz w obliczu głównie negatywnej prasy w ostatnim czasie, dziś możemy mówić i wyłącznie o negatywnej wartości. W tak zastałych okolicznościach udziałowcy (czyli kluby) powinny zwołać spotkanie i podjąć kryzysowe działania. Oczywiście nic takiego nie nastąpiło i żeby było śmieszniej, w dniu dymisji Dawida Chwałki osiem na dziesięć klubów Polska Hokej Liga rozgrywało swoje spotkania w promieniu 100km. Idealne warunki, żeby się spotkać i podjąć wstępne decyzje. Tak postępują odpowiedzialni ludzi, ale zdaje się, że nikt nie chce wykazać się odpowiedzialnością.

W normalnym kraju (wybaczcie ten ton) Dawid Chwałka zostałby postawiony przed komisję w celu wyjaśnienia niejasności finansowych, a członkowie zarządu zostaliby pozbawieni swoich funkcji. Natomiast za sprawą Ministerstwa Sportu i Turystyki obserwujemy jakieś kuriozum, gdzie to zarząd (lekko przypudrowany) nadal wypełnia swój mandat (spróbujcie wyobrazić sobie podobną sytuację w prywatnej firmie), a Dawid Chwałka rozpłynął się w powietrzu. Bez wyjaśnienia sytuacji, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. Być może wpływ na tą sytuację mają bardzo dobre stosunki byłego już prezesa PZHL z partią, która znajduje się w chwili obecnej u władzy.

Otwierając ten podrozdział chciałem użyć związku frazeologicznego „puszki Pandory”, ale po głębszym zastanawianiu byłoby ono niewłaściwe. Tak, kondycja hokeja to ogromne nieszczęście, ale nie wzięła się ona znikąd. To sekwencja zdarzeń i wieloletnich zaniedbań. Z zadziwieniem obserwuję nihilizm przedstawicieli klubów jakby nie mieli z tą sytuacją nic wspólnego.

Plan na przyszłość

Niemal trzy tygodnie temu, GKS Tychy został Mistrzem Polski. Od tego czasu co jakiś czas docierają do nas kolejne informacje na temat kształtu rozgrywek w sezonie 2018/19. Innymi słowu, jak co roku środowisko zabiera się za to „na partyzanta”.

O intelektualnej wartości tego środowiska mogliśmy się przekonać ze sprawą portalu hokej.net, który zadał sobie trud, aby poznać opinię klubów na temat ewentualnego rozszerzenia PHL do 12 zespołów.

Środowiska stosunkowo ciepło wyraziło się o ideii rozszerzenia ligi do 12 zespołów, argumentując, że zwiększy to rywalizację i uatrakcyjni rozgrywki, ale nie życzą sobie obecności SMS-u. Nie jest tajemnicą, że pomysł rozszerzenia ligi jest forsowany przez nowego prezesa PHL, Mirosława Minkiny, ale oczywiście nic za darmo! Frajerzy, którzy zdecydują się na występy w PHL będą musieli uiścić wpisowe w wysokości 150,000-200,000zł. Jak rozumiem kwota ta (razy trzy) ma pozwolić związkowi nabrać jakiejś płynności finansowej.

Jestem niemal przekonany, że w przyszłym sezonie w PHL nie wystąpi 12 zespołów. Taka ewentualność istnieje, jeżeli do rozgrywek zostanie dopuszczony SMS Katowice. HC Poruba zdołała wywalczyć awans do I ligi czeskiej i raczej na brzydką pannę jaką jest PHL już raczej nie ze chce spojrzeć. Kwestią otwartą pozostaje przystąpienie KH 58 Sanok do rozgrywek ligi polskiej, ale mam wątpliwości czy w Sanoku są chęci na podjęcie się tej misji. Wiąże się to z dużo wyższymi kosztami organizacyjnymi. Dłuższe i częstsze wyjazdy, wpisowe, a także opłaty sędziowskie, które w PHL wynoszą średnio 3,500zł za mecz, a zakładając, że w rozszerzonej lidze każdy klub rozegra 22 spotkania na własnym lodowisku, daje nam to kwotę 77,000zł za rundę zasadniczą. Dla przykładu, na Słowacji klub jest zobowiązany do uiszczenia jednorazowej opłaty w wysokości 300 euro.

Pisałem już o tym wcześniej i napiszę raz jeszcze. Drogą do profesjonalizacji czy uatrakcyjnienia rozgrywek nie jest zmiana dla zmiany, ale stworzenie produktu atrakcyjnego dla partnerów biznesowych, telewizyjnych, zawodników i w końcu kibiców. W chwili obecnej hokej w Polsce nie stanowi żadnej pozytywnej wartości, a wręcz ma on negatywny wydźwięk i odstraszający sponsorów.

Gorący kartofel

Na sam koniec zostawiłem sprawę SMS-u. Przedstawiciele klubów zdecydowanie opowiedzieli się, że nie życzą sobie obecności szkoły w PHL. Sam, również wypowiadałem się krytycznie na temat tej szkoły, której kondycja jest fatalna, ale przeraża mnie co innego.

Załóżmy, że PHL w przyszłym sezonie będzie się składać z 12 zespołów, a SMS zostanie przesunięty do I ligi. Czy w tym momencie drodzy czytelnicy wyobraziliście sobie kształt I ligi? Krynica, Dębica, Poznań i SMS. Są te zespoły półamatorskie lub amatorskie. W poprzednim sezonie w zespole Dębicy występował (z całym szacunkiem) 44-letni Arkadiusz Burnat, a skład często ograniczał się do dwóch piątek.

Nie mówimy tu o zespole, który nie jest w stanie spełnić wymagań licencyjnych, lecz o żywotnym interesie polskiego hokeja. Chcemy zlikwidować szkołę? W porządku, ale co w zamian? Czy warunki szkolenia młodzieży w klubach ulegną poprawie? Jeśli zawodnicy z SMS-u mają przygotowywać się w amatorskiej lidze, a warunki szkolenia w klubach pozostać na takim samym poziomie to nie bądźmy zdziwieni, gdy za kilka lat przyjdzie nam toczyć wyrównane boje z reprezentacją Australii.

D-day

Po dymisji Dawida Chwałki napisałem, że środowisko znalazło się w sytuacji, które zdefiniuje przyszłość tej dyscypliny w Polsce na najbliższe lata. Średnia wieku reprezentacji Polski sięga niemal 30 lat. W bliskiej perspektywie (5-6 lat) regularnością staną się występy na szczeblu 1B. W dłuższej perspektywie (10-15 lat) bez reform w szkoleniu normą się staną występy na szczeblu 2A, ale być może to jest wyjście z tej sytuacji? Totalny upadek. 

Tuesday 12 July 2016

Geneza upadku

Jedna z najdłuższych telenoweli w Polska Liga Hokej (!) pt. „Czy Ciarko PBS Bank STS Sanok wystąpi w rozgrywkach PHL?” właśnie dobiegła końca. Jak przystało na porządną meksykańsą telenowelę nie zabrakło w niej dramatycznych zwrotów akcji, nadziei, szczęścia i łez. Niestety w sezonie w 2016/17 nie usłyszymy już o losach jej głównej bohaterki Esmeraldy  STS Sanok. Padła jak ranione zwierzę podczas polowania. Wybaczcie mi ten sarkastyczny wstęp, lecz nie zamierzam tutaj płakać ani ubolewać nad losami sanockiej drużyny. Tak się musiało stać. To nie był przypadek, ani złośliwość urzędu miasta, lecz proces, który trwał już od kilku lat. Brak wyobraźni, pomysłu i strategii u sterników klubu doprowadził do takiej, a nie innej sytuacji. Jak widać cena jaką przyszło zapłacić jest najwyższa.

W głębi duszy żałuję, że tak się stało, gdyż jest to kolejny cios zadany polskiemu hokejowi. Bokser słania się na nogach już od dłuższego czasu, lecz oszołomiony kolejnym ciosem nie zdaje sobie sprawy ze swojego marnego położenia. Jak na złość i jego promotorzy-dorobkiewicze, którzy dotychczas parali się jedynie zajęciem na jarmarku miejskim, oszołomieni kilkoma srebrnikami nie zdają sobie i oni z tego sprawy i snują kolejne plany na przyszłość, a podpita już gawiedź miejska mimo słabego widowiska nadal woła „Igrzysk! Igrzysk!”

Takie są przykre realia polskiego hokeja. Od absurdu do absurdu. Plany, ekspansja, a jednak środowisko zdaje się być ślepe na problemy innych już istniejących ośrodków. Że tak też się stanie przewidywałem już 29 lutego br.



Aczkolwiek nie ma w tym żadnego wróżkarstwa, a jedynie najzwyklejsza obserwacja przedsezonowych informacji z PHL na przestrzeni ostatnich lat. To tak jak minister zdrowia może być pewien, że przy ustalaniu budżetu dojdzie do strajku lekarzy lub pielęgniarek.  Nie postawię tu nowych tez (zainteresowanych odsyłam do mojego pierwszego wpisu „Quo Vadis?”, gdzie tezy postawione przeze mnie całkowicie oddają sytuacje w środowisku hokejowym w Polsce), a jedynie skoncentruję się na przyczynach upadku.

Za punkt kulminacyjny, czyli początek końca przyjąłem koniec sezonu 2014/15, a początek off-season 2015/16.  Choć w dalszej części tego tekstu będę chciał udowodnić, że problem wcale się nie zrodził rok temu, ale znacznie wcześniej. Klub miał stosunkowo dużo czasu, aby wyciągnąć wnioski z sytuacji, która zrodziła się przed sezonem 2015/16. W tym celu aby zachować chronologię wydarzeń, cofniemy się na chwilę, gdy wiceprezesi klubu Bartłomiej Klimkowski i Maciej Bilański tuż po zakończeniu nieudanej kampanii 15/16 w wywiadzie dla esanok.pl podkreślali, że w kilku najbliższych tygodniach wyjaśni się może nie tyle co przyszłość sanockiego hokeja, ale jego kształt (zakładam że na tym etapie nikt nie brał pod uwagę możliwości wycofania seniorów z rozgrywek). Niedługo później rada nadzorcza Ciarko PBS Bank KH Sanok wydała komunikat podsumowujący pięcioletni okres działalności spółki.

W tym momencie chyba warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić jaki to był okres dla sanockiego hokeja. Byłbym głupi gdybym kłócił się z faktami. Był to najbardziej udany okres w histori klubu zarówno seniorskiego i młodzieżowego. Wielu kibiców będzie teraz wracać pamięcią do tych „złotych” dni, ale powątpiewam aby te myśli przeobraziły się w refleksję. Pisałem już wcześniej, że o obliczu PHL, PLH czy jakkolwiek to zwał decyduje przypadek i tak było tym razem. Ówczesny zarząd Ciarko PBS Bank KH Sanok miał wszelkie składniki aby zbudować dynastię na miarę tej oświęcimskiej z lat 90 i pierwszej połowy poprzedniej dekady. Jednak tak się nie stało poprzez brak strategii i wdrażania juniorów do pierwszego zespołu. Innym faktem potwierdzającym moją tezę o braku strategii i konsekwencji w budowie drużyny jest skład drużyn mistrzostwich z sezonu 2011/12 oraz 2013/14.  

2011/12
2013/14
Daniel Kachniarz
Bartosz Hućko
Bartosz Maza
Michael Łuba
Przemysław Odrobny
John Murray
Łukasz Bułanowski
Ondrej Raszka
Paweł Dronia
Mateusz Skrabalak
Roman Gurican
Nicolas Besch
Ivo Kotaska
Kamil Dolny
Zoltan Kubat
Rafał Dutka
Dawid Maciejowski
Mateusz Gębczyk
Pavel Mojzis
Stanislav Hudec
Bogusław Rąpała
Vojtech Kloz
Paweł Skrzypkowski
Jakob Milovanovic
Marcin Biały
Bartłomiej Pociecha
Krystian Dziubiński
Bogusław Rąpała
Dariusz Gruszka
Martin Richter
Sławomir Krzak
Jeff Terminesi
Tomasz Malasiński
Vladimir Urban
Maciej Mermer
Anthony Aquino
Wojciech Milan
Mike Bayrack
Michał Radwański
Marcin Biały
Marek Strzyżowski
Justin Chwedoruk
Josef Vitek
Rafał Ćwikła
Martin Vozdecky
Mike Danton
Mateusz Wilusz
Hubert Demkowicz
Krzysztof Zapała
Petr Haluza

Robert Kostecki

Samson Mahbod

Maciej Mermer

Piotr Naparło

Petr Sinagl

Martin Vozdecky

Dariusz Wanat

Mateusz Wilusz

Krzysztof Zapała

Wojciech Milan

Marek Strzyżowski






*Dane ze strony hokej.net
Pogrubioną czcionką – zawodnicy występujący w sezonach 11/12 oraz 13/14. Łącznie 8.
Kolor czerwony – zmiany w trakcie sezonu. 11/12 – 1. 13/14 – 15.

Dwa składy, obydwa mistrzowskie, a jak różne? Z perspektywy czasu skłaniam się ku opinii, że zwycięski sezon 2013/14 okazał się katalizatorem dla obecnych wydarzeń. Sukces który zrodził się w sporych bólach, po wielu a jakże zawirowaniowach musiał na końcu sezonu smakować wybornie, ale jednocześnie dał początek niebezpiecznemu trendowi, czyli wymianą sporej części kadry w trakcie rozgrywek. Jak można zauważyć z powyższej tabelki w sezonie 2013/14 było ich 15, w sezonie 2014/15 było ich 11, a w poprzednim sezonie 17! Powołując się na artykuł „Bliski koniec seniorskiego hokeja w Sanoku” w poprzednim sezonie zarząd klubu wydał 100,000zł na same opłaty transferowe. Biorąc pod uwagę, że w sezonach 2013/14 oraz 2014/15 rozszady były „trochę” mniejsze to w ciągu trzech lat (możemy założyć) klub na same opłaty transferowe wydał około 200,000zł.

W tym miejscu warto jeszcze na chwilę wrócić do komunikatu Rady Nadzorczej Ciarko PBS Bank KH Sanok i zauważyć, że już wtedy nakreśliła się pierwsza oś konfliktu na lini klub-miasto, niemal identyczna do obecnej. Klub domagał się większego zaangażowania się miasta w sprawach szkolenia młodzieży. Na temat przyszłości drużyny seniorów jednak nie padło ani jedno słowo. Przyjrzyjmy się więc ilu juniorów zadebiutowało w pierwszej drużynie w ostatnich sezonach.

Kamil Dolny



Mateusz Gębczyk 



Kamil Olearczyk



Konrad Ćwikła



Radosław Sawicki



Maciej Bielec



Piotr Naparło



W tej kategorii nie uwzględniłem M.Skrabalaka, który okazał się beneficjentem systemu 50%. Z listy siedmiu zawodników, czterech już nie ma w Sanoku. Przyjrzyjmy się jednak statystykom, które dobitnie oddają obraz ich sytuacji w pierwszej drużynie. Przykład potwierdzający regułę, że młodzieżowcy są potrzebni pierwszej drużynie, aby tylko wypełnić obowiązek, że ów młodzieżowiec wystąpił w meczu. Dlaczego PZHL nic nie robi z tym nieżyciowym przepisem? To temat na inną okazję. Fakt jest jednak taki, że klub nie bardzo wiedział jak wykorzystać potencjał juniorów.

Niemniej jednak w dniu 18 maja, burmistrz Miasta Sanok odniósł się do komunikatu rady nadzorczej, w którym zapewnił, że miasto dochowa dotychczasowe warunki współpracy, a postara się nawet pozyskać dodatkowe środki na szkolenie młodzieży, lecz będzie to wymagać pewnych uchwał Rady Miasta Sanok. W czerwcu br. Burmistrz na spotkaniu z kibicami przedstawił liczby, które dowodzą, że miasto sukcesywnie zwiększało dotacje na szkolenie młodzieży.


2013
2014
2015
2016
Niedźwiadki
4,000zł
4,500zł
20,000zł
21,000zł
Dojazdy na mecze i nagrody
1,000zł
824zł
5,000zł
6,000zł
Dofinansowanie programu alternatywy przez sport

0zł

2,000zł

6,000zł



Niestety nie posiadam dostępu do pełnych danych i nie wiem czy to tylko ich część czy to wszystko co miasto przekazało na hokej młodzieżowy w Sanoku. Niemniej jednak w sezonie 2015/16 okazało się, że jedyną strategią klubu jest brak strategii, a szumne zapowiedzi o „stawianiu na swoich” skończyło się wraz z rozpocząciem rozgrywek.

Możemy się teraz z tym kłócić czy wsparcie miasta było wystarczające lub nie. Jako osoba, która otwarcie sprzeciwia się dotowaniu sportu z miejskiej kasy, nie będę więc obiektywny. Niemniej jednak Urząd Miasta pozytywnie zareagował na prośbę klubu. Cofnijmy się raz jeszcze w czasie, gdy 15 lipca 2015r. do życia została powołana spółka Ciarko PBS Bank STS Sanok S.A., a do obsadzenia pozostała funkcja prezesa. Kandydatem Urzędu Miasta na to stanowisko był Tomasz Demkowicz, gdy tym czasem główni udziałowcy powierzyli tą funkcję skonfliktowanemu z miastem, Damianowi Delekcie.

O Damianie Delekcie za chwilę, ale czy Drogi Czytelniku czy jedyną stroną, która powinna iść na ustępstwa jest tylko strona miasta? Czy jednak klub, który dzięki uprzejmości miasta może bezpłatnie korzystać z Areny Sanok i do tego liczyć na pewne dotacje nie powinien dążyć do konsensusu? Jak się okazało, nie. Klub postawił na Damiana Delektę, byłego dyrektora MOSiR-u. Przypomnijmy, że obecny prezes Ciarko PBS Bank STS Sanok został zwolniony, gdyż instytucja, którą zarządzał w 2014 roku przyniosła straty w wysokości 5,38 mln zł. Po roku działalności w klubie, jedynym osiągnięciem tego pana jest wycofanie drużyny seniorów z rozgrywek PHL.

Być może wykażę się teraz ogromną naiwnością, ale logicznie nie potrafię sobie wytłumaczyć powodów dla których zdecydowano się zatrudnić Damiana Delektę. Jako że nie spodziewam się aby ktokolwiek mi odpowiedział na gnębiące mnie zagadnienie, pozostanie to jedynie w sferze domysłu. Cóż, brak roztropności ludzkiej często mnie zastanawia, a zwłaszcza u osób uchodzących za ludzi sukcesu, bo chyba za takich można uważać pana Ziarko i Wojtasa? Budując swoje imperium doskonale powinni zdawać sobie sprawę, że o sukcesie decydują transparentność, uczciwość i atrakcyjność swojego produktu (no chyba, że jeszcze raz myślę jak naiwniaczek). Niestety żadnej z tej wartości nie jestem w stanie się dopatrzyć w Sanoku.

Klub od samego początku był zarządzany jak prywatny folwark. Wszystkie fakty wskazują na to, że obecna rozgrywka z miastem miała tak naprawdę odwrócić kota ogonem i winnym za położenie klubu oskarżyć miasto. Śmiem twierdzić, że dziedzicowi (panu Ziarko) znudziły się zabawki (myślę że tak miało się stać już przed sezonem 2015/16. Dlaczego decyzja została odroczona? Nie wiem) i postanowił opuścić dziedzinę. Niestety ekonom, którego najął do pilnowania majątku nie domyślił się za wczasu, że uzależnienie się od jednego lub dwóch źródeł finansowych nie jest najlepszą wróżbą, a poniechanie alternatywnych rozwiązań sprowadziło klęskę na cały majątek. Dlatego ogromnie śmieszą mnie poszukiwania sponsora za „pięć dwunasta”. Pozostawmy na chwilę wszystkie emocje na boku i Drodzy Czytelnicy, powiedzcie mi jakie mielibyście powody aby wejść w sponsoring sanockiego hokeja czy wogóle hokeja w polskim wydaniu? Pomyślcie jakie korzyści mogłaby wam przynieść ta współpraca? Odpowiedź jest oczywista. Żadne. W dobie cyfryzacji, współpraca na lini sponsor-klub to już nie tylko naklejenie loga na koszulkę, ale współpraca na wielu płaszczyznach. Firmy przykładają wagę do takich spraw jak „public relations” , a każda zła wzmianka o klubie wpływa na wizerunek firmy.

W wywiadzie dla „Nowin” prezes D.Delekta zachowuje się jakby nic się nie stało, a wycofanie drużyny z rozgrywek nie obciąża jego konta. Ba! Nawet kreśli dalekosiężne plany na przyszłość. Brak pokory i skruchy, aż bije po oczach. Nie wiem jak sobie potencjalni sponsorzy wyobrażają współprace z tak skompromitowanym człowiekiem na stanowisku prezesa. W każdym przedsiębiorstwie prezes poniósłby ogromną odpowiedzialność za plajtę, ale najwyraźniej stołek prezesa w Ciarko PBS Bank STS Sanok jest dobrze przyspawany i nie straszna mu żadna burza. Co prawda nie mi oceniać jego dorobek menedżerski. Pozostawmy to faktom i liczbom, a one mówią same za siebie.

Czuję że temat z perspektywy Sanoka już wyczerpałem, ale chciałbym się odnieść jeszcze do niego z perspektywy całego środowiska, bo to one jest najbardziej winne tej sytuacji. Nie chodzi już tylko o Sanok, wstawcie sobie w tym miejscu inną nazwę Krynica, Warszawa, jakąkolwiek. To wy jako całokształt tego środowiska – kibice, zarząd, hokeiści i media ponosicie odpowiedzialność za obraz polskiego hokeja. Dlatego, że nie widzicie nic poza czubkiem własnego nosa. Zamiast trudnych pytań, pomijanie problemów. W pędzie po mistrzostwo tej bananowej ligi albo zaspokojenia ego zapomnieliście o wspólnym dobrze.

Co roku jest ten sam kabaret ze startem ligi. Kształt ligi, regulamin, terminarz? Co roku co innego. Zapominając, że to stabilność jest gwarantem sukcesu. Jak w takich warunkach, klub może przedstawić ofertę dla sponsora? „Wicie, rozumicie, ale my tu gramy w hokeja i może rzucilibyście jakimś groszem?” To czy liga rozegra 46 spotkań czy 54 spotkań robi kolosalną różnicę dla sponsora i planowania budżetu. Czy jednak takie rzeczy nie istnieją w PHL? Brak pokory i refleksji doprowadził do sytuacji, że liga przybrała dziś komicznych kształtów. 12 czy 14 drużyn w lidze? Co za różnica! Chcemy igrzysk! Zaakceptujcie w takim razie fakt, że na waszym sumieniu będą ośrodki w Krynicy, Warszawie czy teraz w Sanoku, a może i Dębicy, bo nie stać ich na wzięcie udziału w PHL, a w wyniku reformy, I liga nie istnieje. Nie przyjmujecie do wiadomości, że polskiej ligi nie stać na 14 drużyn, ani 12, ani 10. Maksymalnie na co nas stać to 8-zespołowa liga i to przy zachowaniu obecnych limitów dla obcokrajowców. 14, 12 zespołów? Co za różnica czy Janów albo Sosnowiec dokończą ligę! Chcemy igrzysk! GieKSa wraca, ale to że na rynku nie ma już polskich zawodników, to co za różnica?! Chcemy igrzysk! To doprawdy ironia losu, że trener Reprezentacji Polski będzie twarzą zespołu złożonego w większości z obcokrajowców, ale co tam! Chcemy igrzysk! W końcu to fajny projekt!

Znowu ten przeklęty PZHL! Nie moi drodzy, to wy ponosicie odpowiedzialność.  Jeśli ktoś się nudzi i ma sporo czasu, niechaj prześledzi wiadomości z dwóch poprzednich lat i poczyta o wojence klubów z PZHL, a teraz niech sprawdzi kto jest prezesem PZHL, jaką wygrał różnicą głosów i sprawdzi listę delagatów. Chcecie zmian? Zacznijcie więc od siebie. 

Tuesday 3 May 2016

Jak to robią w Wielkiej Brytanii


Witam po dłuższej nieobecności na blogu (?). Trochę minęło już od ostatniego wpisu, a tak naprawdę jedynie od jego opublikowania, gdyż tekst powstał końcem września ubiegłego roku, ale nie będę ukrywać, że o sprawach czysto bieżących, jak wyniki czy o wiadomościach „around the rink” nie mam zamiaru pisać, a co najważniejsze jest wiele innych miejsc w internecie, które już to robią. Na tym blogu będę się starał poruszać zupełnie inną tematykę, dotyczącą bardziej przyszłości i co moglibyśmy poprawić w polskim hokeju.

Ten wpis będzie o hokeju made in Britain i w tym miejscu chciałbym pozdrowić pana Jobczyka, który komentując mecz z Japanią wykazał się niebywałą arogancją. Mógłbym mu poświęcić sporo miejsca, jak i ekipie TVP Sport, która wraz z rzekomymi „ekspertami” utkwiła w 1976 roku, lecz tym razem nie o tym.

Odnoszę wrażenie, że wiele osób w Polsce spogląda z góry na brytyjski hokej. Moim zdaniem niesłuszenie, a wręcz uważam, że Wielka Brytania mogłaby stać się dla nas dobrym przykładem jak działać w warunkach o ograniczonych możliwościach.

Podobnie jak w Polsce, środowisko hokejowe w Wielkiej Brytanii zmaga się ze swoimi problemi jak z małą ilością lodowisk, braku sponsora czy znikomym zainteresowaniu krajowych mediów. Brzmi podobnie? To dobry przykład aby naprawę hokeja w Polsce wzorować na krajach o podobnym potencjale lub podobnej sytuacji wyjściowej, aczkolwiek nie należy stosować się do rozwiązań tylko z jednego państwa, gdyż zawsze będą występować pewne różnice gospodarcze czy społeczne, a skupić się na umiejętnym dopasowaniu rerform do potrzeb środowiska hokejowego w Polsce.

Nie są to jedyne podobieństwa bo podobnie jak w Polsce, w Wielkiej Brytanii hokej przegrywa z takimi dyscyplinami jak piłka nożna, rugby league, rugby union, krykiet czy netball. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że na korzyść Brytyjczyków przemawia fakt bogatszego społeczeństwa i głęboko zakorzenionego lokalnego patriotyzmu, czego dowodem jest 8 najlepsza frekwencja w Europie. Jednak na pierwszy rzut oka pozycja wyjściowa klubów w PLH i Elite jest do siebie zbliżona, aczkolwiek organizacyjnie jesteśmy daleko w tyle.

Kluby jak i liga w Wielkiej Brytanii stawia na transparentność, dialog i nie ukrywa swoich planów na przyszłość, a organizacje zjednoczone w EIHL w najlepsze kompletują zespoły na sezon 2016-2017. 
Jak natomiast przedstawia się sytuacja w Polsce? Na dzień dzisiejszy wiemy niewiele, aktywność na rynku transferowym jest znikoma, sytuacja kilku klubów jest co najmniej niepewna, a do tego nikt nie ma pojęcia jaki będzie kształt ligi i jej regulamin. Biorąc pod uwagę zbliżające się wybory na prezesa PZHL możemy spodziewać się wszystkiego, włącznie z doraźnymi i szkodliwymi rozwiązaniami potrzebnymi na cele kampanii wyborczej.

Zmierzając do meritum. Na początku kwietnia obejrzałem panel dyskusyjny przedstawicieli ligi z kibicami (tak, tak, z kibicami), który odbył się po zakończeniu play-offów w Nottingham. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego co zobaczyłem i usłyszałem. Tutaj (w Wielkiej Brytanii) środowisko hokejowe dyskutuje i jest otwarte na pomysły z zewnątrz – pierwiastka którego tak brakuje w Polsce, ale co będę wam dużo mówił. Postarałem się przetłumaczyć godzinną konferencję, a dla osób rozumiejących angielski udostępniam wersje video. Wnioski wyciągnijcie sami.


Prowadzący: Witam na drugim „fan forum”, gdzie porozmawiamy z sędzią Tomem Darnellem, prezesem EIHL Tonym Smithem oraz Stevem Thortonem z Belfast Giants.
Serdecznie wam dziękuje, że tutaj jesteście. Proszę o pytania.

Pytanie: Dzień dobry. Od pewnego czasu spekuluje się, że liga od przyszłego sezonu przejdzie na system czterech sędziów. Automatycznie nasuwa się pytanie czy w lidze jest wystarczająca ilość arbitrów czy będziecie ich sprowadzać z zagranicy? Tak jak w tym sezonie, gdy niektóre z nich sędziowali Szwedzi?

Tony Smith: Na chwilę obecną nie podjęliśmy ostatecznej decyzji. Prowadzimy rozmowy z sędziami z różnych państw, jak i również w przyszłym sezonie będziemy prowadzić program ze związkiem hokejowym z Danii o wymianie sędziów. Według założeń tego programu, w Wielkiej Brytanii pojawi się dwóch topowych sędziów z Danii, natomiast w drugą stroną pojedzie dwóch przedstawicieli od nas. Jesteśmy również bardzo blisko pozyskania pozwolenia na pracę dla kanadyjskich sędziów. Jak widzisz, poświęcamy temu zagadnieniu sporo miejsca, ale nie mogę zagwarantować, że w przyszłym sezonie będzie ich już czterech na lodzie. Chyba że Tom Darnell ma co innego do powiedzenia na ten temat!

Tom Darnell: To chyba jedna z tych decyzji na którą nie mam wpływu. Jako sędziowie życzylibyśmy sobie tego, abyśmy przeszli na system czteroosobowy. Z drugiej strony jesteśmy świadomi ograniczeń. Jedną z nich jest budżet, a także dostępność sędziów, ale jak Tony już zaznaczył, liga pracuje nad naszym rozwojem, jak i z większeniem liczby arbitrów. Potrzebujemy rozwiązań, które umożliwią zwiększenie liczby sędziów i podnoszenie naszych kwalifikacji. Zmiany są powoli widoczne. Jest to przede wszystkim zagadnieniem dla ligi, która powinna stworzyć struktury, które ułatwią nam poszukiwania kandydatów na sędziów. Mam tu głównie na myśli byłych hokeistów. Ogromnie się cieszę z programu wymiany doświadczeń. Robiliśmy to już rok temu, teraz dwóch naszych kolegów przebywa w innym państwie. Mike Hicks i Andrew Dalton gwiżdzą na półfinałach w Danii, kolejny pracuje w USA. Podsumowując, uważam że mamy naprawdę dobrych sędziów i mimo tego w dalszym ciągu jesteśmy otwarci na nowe osoby, które wesprzą naszą pracę.

Pytanie: Uważam DOPS [Department odpowiadający za bezpieczeństwo hokeistów. Niezależny panel, na czele którego stoi przewodniczący sędziów Simon Kirham, który w raz z ekspertami – maksymalnie do pięciu osób - rozpatrują skargi klubów za nieczyste zagrania] za świetny pomysł i myślę, że większość kibiców ma podobne odczucia, aczkolwiek uważam, że sposób komunikacji jest zbyt słaby, bo tak naprawdę nie wiemy dlaczego została podjęta taka, a nie inna decyzja. Nie uważacie, że powinno to być bardziej trnasparentne dla kibiców?

Tony Smith: DOPS ma ogromne znaczenie dla rozwoju ligi.. Simon Kirham ciężko pracuje nad tym aby DOPS był jak najbardziej przejrzysty. W chwili obecnej, gdy pojawi się skarga, musimy zebrać grupę ekspertów. Wiele osób mieni się ekspertami w tym kraju, ale musimy mieć na uwadze, że mamy 14 dni na rozpatrzenie skargi. Wiele z tych osób ma swoje rodzinne sprawy, pracę ... Wiąże się to z tym, że musimy zebrać trzy osoby w jednym miejscu w danym czasie. Na takim spotkaniu może się pojawić do trzech osób z ramienia klubu, włącznie z prawnikami. Przesłuchanie trwa do dwóch godzin. Po czym przedstawiciele klubu są zmuszeni do opuszczenia budynku, po czym, panel podejmuje decyzję. Staramy się jak najlepiej. Czy może być lepiej? Być może, ale na chwilę obecną myślę, że kluby mogą być z nas zadowolone. Co o tym myślisz Steve?

Steve Thorton: Tak masz rację. W przeszłości Elite nie cieszyła się najlepszą opinią, gdyż słyneła z brutalności, ale od kiedy wprowadziliśmy DOPS takie rzeczy nie mają już miejsca i liga powoli zyskuje na reputacji. To już nie jest 2006-2007, gdzie ważna była tylko rozrywka i bezpieczeństwo hokeistów było zagrożone. Dlatego uważam, że liga wykonuje kawał dobrej pracy, a uwierzcie, że nikomu nie jest łatwo usiąść i rozpatrywać apel.

Moje pytanie jest dwutorowe bo dotyczy zarówno hokeistów i sędziów. Jedni i drudzy wywodzą się z brytyjskiego systemu szkolenia. U nas w Stanach Zjednoczonych mamy już sędziów w wieku 10-12 lat i to oni gwiżdzą swoim rówieśnikom. W Wielkiej Brytanii jeśli możecie powinniście ich szukać wśród hokeistów, którzy kończą karierę. Co trzeba zrobić aby móc zostać sędzią? Dwóch rzeczy. Łyżw i rozumieć tą grę. To naprawdę dobry pomysł aby kandydatów szukać pośród hokeistów, którzy kończą karierę. Jeśli chodzi o hokeistów, życzyłbym sobie, aby w Wielkiej Brytanii kładziono większy nacisk na szkolenie młodzieży, aby ruszył program i wyciągano dzieci na łyżwy. Wiem to kosztuje sporo pieniędzy. Hokej nie jest tanią zabawą, ale to jedyny sposób aby dogonić świat. Interesuje mnie co zamierza zrobić liga aby poprawić tą sytuację?

Steve Thorton: Odpowiem pierwszy na to pytanie. U nas w Belfaście jest tylko jedno lodowisko na całą Irlandię, co niemal sprawia, że niemożliwe staje się rozwijanie młodzieży. Chcielibyśmy się równomiernie rozwijać, ale na niektóre sprawy nie mamy wpływu. Mamy drużynę juniorów do lat 16, są też drużyny do lat 12 i 14, ale musimy też zrozumieć, że te dzieciaki stoją przed trudną decyzją. Być może niektórzy z nich zadebiutują w Giants, ale inni mogą zdecydować, że bardziej niż grać w hokeja wolą robić co innego. W Wielkiej Brytanii borykamy się z problemem lodowisk, aby móc myśleć o prawdziwej ekspansji, ale z tego co wiem, związek stara się naciskać w tej sprawie. Jeśli chodzi o sędziów, to myślę, że Tom będzie miał więcej do powiedzenia na ten temat.

Prowadzący: W kilku ostatnich dniach karierę zakończyło kilku hokeistów, może warto sięgnąć po nich?

Tom Darnell: Jeśli chodzi o mnie, to mogą dołączyć już jutro! Mówiąc serio, zgadzam się w 100%. Doskonale pamiętam moje początki w Milton Keynes, gdzie dorastałem, tam też zacząłem sędziować pierwsze mecze juniorskie. Podczas pewnego seminarium mieliśmy na spotkaniu 30 dzieciaków [juniorów]. Potencjalnych sędziów, ale takie osoby muszą się przekonać czy naprawdę chcą to robić. Na chwilę obecną uważam, że nie mamy odpowiednich struktur, które ułatwiałyby nam pozyskiwanie nowych sędziów. EIHL stara się jak może, ale moim zdaniem musimy zmienić podejście i stworzyć struktury, które umożliwią byłym już hokeistom sędziowanie mecze. Czy to tym, którzy byli tu przed chwilą wspomniani, czy juniorom, którzy nie będą kontynuować swojej kariery i tak było w moim przypadku. Nie byłem wystarczająco dobry i zacząłem sędziować. Rozumiałem tą grę. Dopóki nie stworzymy tego systemu to będziemy zmagać się z takimi problemi jak teraz i ciężko będzie nam mówić o systemie czteroosobowym.

Co zarząd ligi może i planuje zrobić aby sytuacja jaka zaistniała w tym sezonie w Edynburg Capitals już się nie powtórzyła i czy liga ma plan lub pomysł na rozwój tej organizacji?

Tony Smith: To bardzo dobre pytanie. Jest takie stare powiedzenie „pomagaj tym, którzy pomagają sobie” [z ang. „help them who help themselves”]. Jako organizacja muszą ciężko pracować. Gdyby w tym pomieszczeniu byli przedstawiciele Capitals powiedziałbym im to samo. Muszą ciężko pracować. Sheffield Steelers pięć lat temu nie byli tym kim są dzisiaj. Popularność Elite, jak i frekwencja cały czas wzrasta. Dlaczego? Bo mamy produkt na lodzie, który chcą oglądać kibice. Edynburg z sezonu na sezon miał coraz mniejszy budżet. Ich sytuacja nie wzięła się  z niczego, ale jest procesem rozłożonym w czasie. Aby odwrócić ten trend, Capitals potrzebują lepszych zawodników, więcej inwestycji i lepszą infrastrukturę. Powiedzmy sobie szczerze, nie jest możliwe prowadzenie topowego klubu w dwie lub trzy osoba tak jak to ma miejsce w Edynburgu. Szkoci sami muszą zadać sobie pytanie co dalej. Będą musieli podjąć trudne decyzje. W tym mieście jest spory potencjał, Edynburg jest tak samo dużo jak Nottingham czy Glasgow. Ten klub powinien być w zupełnie innym miejscu. Należy im pomóc, ale Elite nie jest organizacją, którą stać na taką pomoc. Nie mamy takich pieniędzy.

Kibic: Wydaje mi się, że odpowiedziałeś na to pytanie z punktu widzenia udziałowców, ale nie odpowiedziałeś na nie jako zarządca i przedstawiciel ligi. Czy jako liga macie procedury aby zapobiegać takim sytuacjom? W NHL w takiej sytuacji to liga wówczas przejmuje klub.  EIHL jest szybko rozwijającą się ligą i jest ciekawą opcją dla wielu zawodników. Na przykład, mój syn, który występuje w college’u pytał jak dostać się do tej ligi. Jesteście na mapie, zwracacie uwagę na siebie, ale moim zdaniem w takich sytuacjach liga powinna mieć odpowiednie procedury, gdyż niewątpliwie sytuacja w Edynburgu uderza w reputację ligi. Mówi się o zmianach w kształcie ligi, 10 czy 12 zespołów. Myślę, że wszyscy cieszymy się, że powstanie klub w Milton Keynes. Mówi się też o Londynie, ale co z tego jeśli jeden z tych zespołów nie będzie w stanie ukończyć ligi. Co my jako kibice i liga możemy zrobić aby pomóc Capitals?

Tony Smith: Pozwól że zapytam Ciebie. Co ty byś zrobił  w takiej sytuacji?

Kibic: Gdybym był w zarządzie, na pierwszym miejscu starałbym się wprowadzić w życie procedury, które jasno określą jak działać w takich sytuacjach. Będę zaszczycony jeśli ze chcecie się ze mną skonsultować. Moim zdaniem w tym wypadku najważniejsze są procedury. Nie każdy biznes wypala. Każdy z nas chciałby tu siedzieć i być rozradowany od ucha do ucha, ale wielkie firmy starają się rozwiązywać swoje problemy za nim one powstaną. Uwierzcie mi, że Elite nie jest już tylko rozpoznawalną ligą w Europie, ale i w północnej Ameryce. Przyjeżdzają tutaj naprawdę bardzo dobrzy zawodnicy, jak np Cam Janseen [346 meczy w NHL]. Widziałem go całkiem niedawno w TSN, jest dosłownie wszędzie i robi wam genialną reklamę, ale jak już powiedziałem starałbym się wprowadzić w życie mechanizmy, które pozwolą uniknąć takich sytuacji w przyszłości i każdy właściciel byłby zobowiązany do podpisania stosownych dokumentów, aby doskonale wiedział na co się pisze. Powiedziałeś wszystko, co Edynburg potrzebuje aby stać się wielką organizacją i to że jest tam potencjał, a mając na uwadze, że istniałaby takie mechanizmy, właściciele klubów byliby zmuszeni do cięższej pracy, bo w innym wypadku poniosą konsekwencje finansowe.

Tony Smith: Interesujące. Losy Cam Janseen’a śledziłem od początku, gdy tylko się pojawił w Elite. Dla kogo on gra?[śmiech]. Jest tylko jeden fundamentalny problem z twoim pomysłem. Musiałbym ci zapłacić za twoją konsultację. Być może organizacja o której mówimy, nie chce tej pomocy, a na pomoc finansową nas nie stać.

Kibic: Jednak gdyby liga zmusiła kluby...

Tony Smith: To już ma miejsce.

Pytanie: Mówiliśmy już o przejściu na system czteroosobowy, ale chciałbym zwrócić uwagę, że w tym sezonie było kilka dość groźnych incydentów jak np w Cardiff czy Sheffield, gdzie zostały podjęte błędne decyzje przez sędziów, którzy z powodu braku stosownej technologi czy przepisów nie byli w stanie sprawdzić swojej decyzji. Kibice mięli możliwość zobaczenia tego na telebimie co mogło doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Sam widziałem twitty nawołujące do połamania kości sędziom. Moje pytanie brzmi czy liga planuje lub może w jakiś sposób zadbać o bezpieczeństwo sędziów? Na pewno muszą się pojawić powtórki wideo. Na przykład w ostatnim spotkaniu,  Craig Peacock uderzył kijem po nogach Steven Hodghes – być może przypadkowo, ale ta sytuacja nigdy nie będzie rozpatrywana w systemie DOPS, a uważam, że była niezwykle groźnym incydentem. Co liga może zrobić aby ograniczyć takie sytuacja?

Tom Darnell: Kojarzę Cię z Twittera. Jak kilku innych ludzi. Być może nie jest to co będziesz chciał usłyszeć, ale ja czuję się bezpieczny. O sytuacji której mówisz, została rozpatrzona i Craig został zawieszony po tym ataku. Wydaje mi się, że postępujemy właściwie, gdy zdarzają się takie sytuacje. Gdy narasta napięcie między sędziom a zawodnikiem, zazwyczaj takie sytuacje rozwiązujemy między sobą po meczu, gdy nasze głowy już nieco ochłoną. Nigdy nie miałem takiej sytuacji żebym pomyślał, że nie chcę tu być czy czułem się kiedykolwiek zagrożony.

A kibice?

Tony Darnell: Pozwól, że odpowiem ci na to pytanie z drugiej strony. Mówiłem o seminarium, gdzie w pomieszczeniu mieliśmy 30 dzieciaków, z czego zostało wyselekcjonowanych pięciu, a na końcu tylko jeden został sędziom. Czterech z nich przestało gwizdać, bo byli obrażani przez trenerów albo rodziców. Być może rozczaruję tu niektórych, a z pewnością mój twitter zapłonie później, lecz sport to opinie, są one inne w zależności od punktu widzenia. Były sytuację, że sędziowie byli chamsko obrażani, jak sytuacja o której wspomniałeś. Tu już nie chodzi tylko o błędne decyzje, ale o to kim tak naprawdę jesteśmy i jak się zachowujemy.

Prowadzący: Incydent o którym wspomniałeś, gdzie Craig Peacock zaatakował Stevena ukazuje luki w systemie DOPS.  Być może będą potrzebne pewne korekty. Steve?

Steven Thorton: Masz całkowitą rację. Nie mamy zamiaru kwestionować decyzji panelu, gdyż to co zrobił Craig [zawodnik Belfast Giants] zasługiwało na karę. Myślę że DOPS spełnia swoją rolę, ale jeśli chchemy się nadal rozwijać musimy w dalszym ciągu inwestować w ten program i sędziów. Po meczach wiele drużyn czuje się „oszukane”, ale musimy zrozumieć, że sędzia ma tylko kilka sekund na podjęcie decyzji. Uważamy że wykonują dobrą pracę.

Prowadzący: Powtórki video to nie kończący się temat, ale jak wiemy trwają rozmowy na ten temat. Na jakim etapie znajdują się rozmowy?

Tony Smith: Goal-line technologia wejdzie w życie od przyszłego sezonu. Tak naprawdę ten system istniał już w tym sezonie w kilku ośrodkach, ale na spotkaniu zarządu postanowiliśmy, że wprowadzimy ten system w życie, gdy już wszystkie organizacje będą posiadać stosowną technologię.

Prowadzący: To tylko goal-line technologia czy bardziej złożony system, który umożliwi sprawdzenie czy krążek został wepchnięty do bramki kijem czy łyżwą ? Czy będziemy mogli liczyć na coś w rodzaju coach challenge jak w NHL?

Tony Smith: Rozmawiamy o tym. Na chwilę obecną uzgodniliśmy goal-line technologię. Mówiliśmy o tym jaki postęp zrobiła Elite. W ciągu 4-5 ostatnich lat zmieniło się naprawdę sporo. Zmierzamy we właściwym kierunku i goal-line technologia jest jednym małym krokiem naprzód tam dokąd chcemy zmierzać. Niektóre kluby już używają pełniejsze systemy i myślę, że na pewnym etapie wejdzie to w życie.

Prowadzący: Załóżmy, że Sheffield, Dundee mają już takie kamery i to co goal-line technologia nie wychwyci, a ukaże inna kamera jak na przykład, że krążek został kopnięty do bramki, to sędziowie będą mogli użyć to do podjęcia właściwej decyzji?

Tony Smith: Myślę, że tak. Musimy to jeszcze przedyskutować na spotkaniu, ale najważniejsze, żeby została podjęta właściwa decyzja. Dlatego uważam, że wszelkie metody jakie znajdują się na lodowisku powinny zostać użyte aby móc podjąć właściwą decyzję.

Tom Darnell: Największe emocje budzą decyzje, te które decydują o uznaniu gola. Możliwość sprawdzenia sytuacji choć z jednego ujęcia jest napewno lepsza niż żadna. Ostatnio przeczytałem interesującą statystykę. Od kiedy w NHL wprowadzono „coach challenge”, takich sytuacji było około 200. Okazało się, że trenerzy w 25% przypadku mieli słuszność kwestionować decyzję sędziów i nie mówię tego aby kwestionować ich umiejętności, bo tak naprawdę nie ma lepszych w tej grze. Mają najlepsze treningi i wsparcie. Pokazuje to tylko, że błędne decyzje będą się zdarzać. To szybki sport i do tego prowadzimy mecze w systemie trójosobowym. Jestem pewien, powtórki mogą nam tylko pomóc.

Pytanie do Ciebie Tom. Sędziowie lepiej znają się na swojej pracy ode mnie i uważam, że wykonują świętną pracę i jak już tu wielokrotnie wspominaliśmy liga cały czas się rozwija i ważne aby sędziowie również nadążali z rozwojem. Martwi mnie fakt, że trenerzy często kwestionują wasze decyzje. Czy w lidze jest mechanizm, która pozwola wam ocenić waszą pracę tak jak trener może przenalizować grę swoich hokeistów po meczu?

Tom Darnell: Pamiętam, że kilka lat był pomysł aby po meczu trenerzy wyrażali swoją opinię na temat naszej pracy i jeśli o mnie chodzi, to chciałbym aby to wróciło. Nie ma jednak takich sytuacji, że zawodnicy czy trenerzy przy każdej sytuacji kwestionowali nasze decyzje.

Kibic: Moje pytanie bardziej dotyczyło o możliwość, który umożliwi wam ocenianie waszej pracy.

Tom Darnell: Simon stara się być na jak największej ilości spotkań, ale tak potrzebujemy więcej ludzi i jak tu już wcześniej mówiliśmy o naszym rozwoju są oni potrzebni, ale z pewnych przyczyn, jakie one by nie były tak narazie nie jest.

Prowadzący: Simon jak w każdy poniedziałek prześle do nas dość długi email z wybranymi ujęciami do ponownego obejrzenia.

Tom Darnell: Tak, ale Simon to tylko jedna osoba i nie jest w stanie zrobić wszystkiego, ale tak mamy system, który umożliwia nam obejrzenie spotkania, które mieliśmy okazję sędziować. Każdy klub ma obowiązeć załączyć mecz na sport launch . Tu mogę tylko mówić za siebie, ale wiem z rozmów z innymi sędziami, że często ogladamy nasze występy. Czy w pierwszej tercji popełniłem błąd, czy podjąłem błędną decyzję. Nie mam problemu przeprosić zawodników czy trenerów jeśli mój błąd był ewidentny. Wy może tego nie widzicie, ale to już się dzieje.

Czy zbliżające się referendum może w jakimś stopniu wpłynąć na ligę i czy liga bieże to pod uwagę?

Tony Smith: Myślisz, że wyjdziemy?

Kibic: Sondaże są wyrównane.

Tony Smith: David Cameroon powiedział, że nie wyjdziemy, ale jeśli tak się stanie, to proces wyjścia ze struktur UE zajmie 4-5 lat. Na chwilę obecną nie zajmujemy się tym zagadnieniem. Tak naprawdę Szkocja może wcześniej opuścić Zjednoczone Królestwo za nim my zdążymy wyjść z UE. W pewnym sensie to może utrudnić przepływ europejskich zawodników, ale tak samo wyjście Szkocji może wprowadzić pewne utrudnienia. Także na chwilę obecną referendum nie jest naszym zmartwienień, na pewnym etapie tym się zajmiemy, ale nie teraz.

Na samym początku chciałbym pochwalić „media team” za kawał dobrej pracy podczas. Od kilku lat nie mamy żadnego sponsora ligi i jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, gdyż uważam hokej za najlepszy sport na świecie i w Wielkiej Brytanii jest wielu kibiców hokeja. Czy liga rozważała zatrudnić firmę, która poszukiwałaby dla niej sponsora. Uważam że wiele moglibyśmy zyskać na takiej współpracy.

Tony Smith: Życzylibyśmy sobie sponsora i każdy kto jest związany z hokejem wie jaki to fantastyczny sport. Cieszy nas fakt, że ludzi chcą oglądać hokej. Staramy się o sponsora dla ligi. Narazie się nie udaje. Wypadałoby aby liga zatrudniła „commercial director” na pełnym etacie, tak jak uczynił to Ice Hockey UK i ta osoba wykonuje dla nich świetną pracę, ale taka osoba to koszt około 60,000-70,000 funtów i na chwilę obecną nie mamy takich pieniędzy. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że gdybyśmy je mieli, to w zamian dostaliśmy 3-4 krotność tej kwoty zainwestowanej w tą osobę. Aby sprowadzić sponsora do ligi, musimy zaistnieć w telewizji i pracujemy nad tym. Jak wiecie byliśmy ostatnio dostępni na stronie internetowej BBC, jest to dla nas ogromnie ważne i liczymy na owocniejszą współpracę w przyszłości. Wówczas szanse na pozyskanie sponsora będą większe.

Byliśmy naprawdę blisko podpisania umowy sponsorskiej w poprzednim roku opiewającej na 250 tys funtów. To ogromne pieniądze, ale ta decydowała między hokejem a inną dyscpliną, którą jest netball. Taka jest rzeczywistość i nasza sytuacja na rynku. Więcej ludzi gra netball niż hokej na lodzie. To o czym Steve wspominał wcześniej. Nie ma wystarczającej liczby lodowisk i podjęli decyzję taką, a nie inną. Musimy znaleźć inny sposób aby móc sprzedać nasz produkt, w który tak mocno wierzymy.

Co liga może zrobić aby poprawić sytuację reprezentacji? Czy bierzecie pod uwagę zmniejszenie limitu obcokrajowców albo wprowadzenie przerw, które umożlwią występowanie Teamu GB w turniejach z cyklu EIHC?

Tony Smith: Odpowiem pierwszy na to pytanie, a później podam mikrofon do Steve, gdyż wiem, że ma swoje przemyślenia na ten temat.

Nie stać nas na to aby obniżać jakości naszego produktu. Po prostu nie możemy sobie na to pozwolić. Widać to po arenach, że ten produkt się sprzedaje i między innymi dlatego, że obcokrajowcy podnoszą poziom rozgrywek. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na zmniejszenie liczby obcokrajcowców tylko dlatego, żeby pomóc Team GB. Chcemy aby Brytyjczycy podnosili swój poziom. W Sheffield Steelers podpisaliśmy dwóch nastolatków na praktyki. Są najlepsi w swoim roczniku, ale wciąż 2-3 lata od występów w pierwszej drużynie. To co nam jest potrzebne to dobrzy trenerzy. W Wielkiej Brytanii podziwiamy pływaków, za ich ciężko pracę. Stają rano i pływają siedem dni w tygodniu, dzieci grające w hokeja tego nie robią. Raz że nie ma wystarczająco lodowisk, a dwa, że nie do końca rozumieją jak ciężko trzeba pracować, aby zostać profesjonalnym hokeistą. Potrzebują trenerów, którzy uczynią z nich hokeistów, a wtedy w lidze będzie więcej klasowych zawodników brytyjskiego pochodzenia. Nie możemy obniżyć limitu obcokrajowców, aby dać im więcej minut na lodzie. Uwierz mi, że jeśli będą wystarczająco dobrzy to otrzymają wystarczająco ilość szans. Nie możemy obniżac limitu, aby wprowadzić ośmiu Brytyjczyków. To nie jest liga juniorska [development], gdzie stawiamy na rozwój, a liga dla najlepszych. Jeśli będą wystarczająco dobrzy, będą grać i występować na międzynarodowym poziomie.

Prowadzący: Limit nie określa minimalnej liczby obcokrajowców, a maksymalna. Dlatego drużyny nie muszą dobijać do limitu. Steve co o tym myślisz?

Steven Thorton: Z perspektywy klubu paszport ma najmniejsze znaczenie. Jedynie co nas interesuje to czy zawodnik jest w stanie podnieść poziom drużyny. Musimy też na to patrzeć pod względem czysto biznesowym, bo klub to biznes jak każdy inny. Poziom rozgrywek cały czas się podnosi i chyba to tak naprawdę interesuje kibiców. Jeśli Brytyjczycy będą otoczeni lepszymi zawodnikami, w ten sposób będą też podnosić swoje umiejętności i muszę się zgodzić z Tonym, nie jesteśmy development league. Popatrzmy też na dylemat z jakim zmagają się trenerzy. Jeśli masz w zespole juniora i zawodnika, który w swojej karierze rozegrał 200 meczy w NHL, a mecz jest na styku, a takich meczy jest 80% to wybór wydaje się być prosty kogo desygnuje do gry. Jeżeli chodzi o Team GB życzę im jak najlepiej, mam brytyjski paszport, moja rodzina jest z Sheffield, znam ludzi, którzy zajmują się reprezentacją i być może ze mną się nie zgodzą, ale na lodzie chcę mieć najlepszą drużynę. Z drugiej strony rozwój reprezentacji jest dla nas ważny, bo wówczas hokej zyskuje więcej uznania. Dzisiaj przegrywamy z netball czy rzutkami, które mają dużo lepszą pozycję w mediach. Rozwój reprezentacji może pozytywnie wpłynąć na naszą sytuację w poszukiwaniu sponsora nie tylko dla ligi, ale całego środowiska hokejowego w UK, ale jak już mówiłem chcemy mieć na lodzie najlepszą drużynę.

Zastanawiam się jak liga postrzega zawodników, sędziów korzystających z mediów społecznościowych. Według was postępują mądrze, rozsądnie a może głupio? Ja jestem stosunkowo nową fanką hokeja, gdyż jest to mój drugi sezon dopiero, ale czasem wydaje mi się, że Dave Simms [spiker, komentator] czasem pozwala sobie na zbyt dużo. Zastanawiam się jak liga to widzi, czy śledzicie te komentarze, czy nie uważacie, że czasem powinni się hamować, gdyż może to zaafektować renomę ligę?

Steven Thorton: Mocną stroną hokeja w Wielkiej Brytanii jest to, że mamy naprawdę świetną bazę kibicowską, gdyż kibice mają dostęp do hokeistów, mogą się z nimi spotkać po meczu w pubie i to pomaga nam rozwijać tą ligę. Z drugiej strony media społecznościowe mogą wprowadzić nas na kolejny poziom. Moją słabą stroną jest to, że sam jestem naprawdę słaby z korzystania takich portali, ten pan co siedzi na końcu tego pokoju, Mark Brooks informuje mnie o tym co mam wiedzieć. Nie chce podejmować decyzji pod wpływem innych osób, a jedynie na tym co sobie założyłem już wcześniej. Tacy ludzie jak Mark Brooks czy Dave Simms wykonują kawał dobrej pracy. Możesz i kochać lub nienawidzieć.

Tony Smith: Każdy ma prawo do własnej opini. W końcu żyjemy w wolnym kraju. Osobiście nie mam problemu z tym co mówi Dave. Jeżeli nie chcesz aby pewne sprawy nie ujrzały światła dziennego to po prostu zachowaj to dla siebie. Jeżeli to się komuś nie podoba co robi Dave, to osoba z jego otoczenia powinna zwrócić mu na to uwagę albo po prostu nie dzielić się informacjami. Media społecznościowe są wspaniałym narzędziem dla tego sportu, jak i innych oraz ogólnie dla biznesu. Dave jest chyba najlepszą rzeczą jaka mogła się trafić Sheffield. Taka jest natura tego biznesu. Każda drużyna ma swojego Dave’a.

Tom Darnell: Chciałbym odnieść się do tego co powiedział Steve. Nie wiem czy jest jakiś sędzia, choć sumie jest taki jeden z rugby union, który jest po prostu świetny na twitterze i podziwiam sposób w jaki komunikuje się z kibicami. Ogólnie to rzadkość, gdzie środowisko sędziowskie otwiera się na media społecznościowe. Osobiście lubię ten sposób komunikacji i tego żartobliwego tonu rozmów. Ci co mnie znają wiedzą, że nigdy nie komentuje wydarzeń z meczy, ale z przyjemnością tłumaczę pewne rzeczy, które ułatwiają zrozumienie przepisów. Na pewno nigdy nie wejdę w debate, gdzie poruszana jest jakaś kontrowersyjna decyzja. Mam nadzieję, że kibice doceniają sędziów, którzy są na twitterze.

Prowadzący: Jako osoba z media team chciałbym dodać, że korzystanie z mediów społecznościowych jest wspaniałą zabawą, ale i w tym samym czasie jest często koszmarem. Pytanie co liga może zrobić, czy istnieją regulację, które nakazują do stosowania się do pewnych standardów. Te rozmowy cały czas mają miejsce, czy powinniśmy być bardziej restrykcyjni. Na przykład wczoraj na twitterze mieliśmy prawdziwą burzę twittów. To nie jest łatwa praca. Pytanie brzmi gdzie jest ta linia, której nie można przekraczać, a ile osób tyle zdań.

Powiedzmy sobie tak. Niektóre organizacje naprawdę dobrze radzą sobie w mediach społecznościowych, niektóre gorzej. Pytanie brzmi czy liga jest w stanie zorganizować seminarium dla wszystkich organizacji, gdzie wszyscy zapoznają się z najnowszymi nowinkami, jak skutecznie ich używać albo wymienić się własnym doświadczeniem lub nawiązaniem współpracy przed meczem, aby zbudować przedmeczowe napięcie. Czy jak na przykład w Premier League, gdzie często pojawią się zagadki dla kibiców. Czy liga będzie inwestować w media społecznościowe? Bo tak naprawdę to darmowa reklama. Zazwyczaj reklama to ogromne koszty, gdzie media społecznościowe są całkowicie darmowe. Tak będzie trzeba komuś zapłacić za prowadzenie tych kont, ale korzyści mogą być znaczące. Konto EIHL podczas tego weekendu odwiedziło 40,000 osób. Te liczby mogłyby być znacznie większe, gdyby aktywność była podobna przez cały sezon.

Tony Smith: Liga sporo zainwestowała w media społecznościowe i public relations w tym sezonie. Przez kilka lat mieliśmy tylko Chrisa, teraz pracuje z Sethem. Jeśli spojrzycie na stronę ligę zobaczycie, że urozmaicamy nasze wideo-klipy. Cały czas się rozwijamy, ale nie wszystko powstanie w jeden dzień. Potrzeba czasu. Forum? Myślę że to bardziej sprawa klubów, a niżeli ligi. Struktury ligi są coraz lepsze, pojawił się Seth i myślę, że to wprowadzi nas na kolejny poziom,

Steven Thorton: W klubach już pracują osoby, które zajmują się mediami społecznościowymi i współpracują ze sobą. Doskonale wiem jakie są koszty bilboardu w Belfaście i wiemy, że nasze logo nie wiele tak naprawdę mówi przechodniom, ale media społecznościowe to już zupełnie inny temat. Ludzie zapamiętają nasz klip i będą kojarzyć czym się zajmujemy. W dalszym ciągu chcemy się rozwijać i uwierzcie mi, że sporo się dzieje za sceną. Rozmawiamy z ludźmi od mediów społecznościowych, marketingu i PR. Jeśli się nie mylę Seth bierze udział w tych rozmowach. Chcemy podnosić nasze standardy i wydaje mi się, że dziś nasza sytuacja nie była nigdy tak dobra jak dzisiaj. Drugi rok z rzędu o zwycięstwo w lidze rywalizowało pięć zespołów i chcemy o tym mówić, a media społecznościowym są dobrym do tego narzędziem.

Czy planujecie zrezygnować ze spotkań o trzecie miejsce?

Prowadzący: Pozwól mi zadać tobie pytanie. Powiedz mi czy byłoby lepiej gdyby tych meczów nie było. Chciałbym poznać opinię ludzi tutaj zgromadzonych. Podnieście ręcę jeśli tak uważacie, a teraz gdy jednak wolelibyście, aby jednak był jakiś mecz. To sprowadza dyskusję do innego miejsca.

Steven Thorton: Spodziewałem się tego pytania. I uważam, że poziom tego widowiska nie był powalający, ale robimy to, aby pokazać, że wartości w które wierzymy, bo uważamy, że taki weekend jest wyjątkowy w skali europejskiej. To okazja aby spotkali się kibice i atmosfera takiego miejsca jest wyjątkowa. Staramy się dać dobry produkt kibicom i poczucie tego, że nie stracili swoich pieniędzy na bilet. Być może nie jest to idealna wersja, ale staramy się znaleźć jak najlepsze rozwiązanie i to pytanie będzie wracać jak boomerang. Z punktu widzenia Giants nie mogliśmy narzekać, gdyż zdobyliśmy puchar, ale tak mecz o trzecie miejsce nie był najlepszym spektaklem. Jakie są wasze propozycje?

Myślę że coś w rodzaju all-stars game byłoy dobrym rozwiązaniem. Dla zawodników, którzy przegrali walkę o finał byłaby to okazja aby się zabawić i zapomnieć o wcześniejszym rozczarowaniu.

Steven Thorton: Tak, pamiętam all-stars game jak liga jeszcze nazywała się Superleague, ale uwierz mi, że po sezonie ciężko jest coś takiego zorganizować. Nie wiem czy oglądasz NHL all-stars game, ale i tu również co chwilę zmieniają zasady, to nie jest najszybszy mecz, a tak naprawdę zainteresowanie budzi wyłącznie pokaz umiejętności.

Czy liga planuje lub może zorganizować miedzynarodowy turniej towarzyski z drużynami, które są od nas od dwa poziomy wyżej. Jak na przykład turniej z dwoma drużynami z EIHL i dwóch z DEL albo w innych kombinacjach co umożliwi naszym drużynom zebrania nowych doświadczeń, a taki turniej mógłby cieszyć się sporą renomą w Europie, a w przyszłości przerodzić się w jakiś inny ambitniejszy projekt na wzór hokejowej ligi mistrzów.

Tony Smith: Musisz wziąć pod uwagę fakt, że na zorganizowanie takiego turnieju byłoby tylko dwa tygodnie w sierpniu, co już wskazuje, że zorganizowanie takiego turnieju jest niemożliwe. Sheffield występując w CHL rozpoczęło przygotowania do sezonu dużo wcześniej niż inni, a dodatkowo sprowadzenie takich zespołów kosztowałoby sporo pieniędzy. To byłby świetny turniej, ale w rzeczywistości jest niemożliwy do zrealizowania.

Steven Thorton: Uwierz mi, że te drużyny już nie są nad nami o dwa poziomy. Niedoceniamy naszej ligi. Występowaliśmy z zespołami z Niemiec, Szwecji. Cały czas się rozwijamy, mamy limit 14 obcokrajowców, Brytyjczycy cały czas podnoszą swój poziom. Zauważ że już pokonaliśmy drużyny z DEL. Z punktu biznesowego nie do końca to się opłaca. Takie przedsięwzięcie to ogromne koszty. Całkiem niedawno rozgrywaliśmy sparing z zespołem z Cortiny i to my pokrywaliśmy koszty ich pobytu. Zazwyczaj sparingopartnerów szukasz niedaleko siebie, aby ograniczyć koszty.

Mówiliśmy tutaj dużo o dobrej kondycji Elite. Gdzie widziecie tą ligę za pięć lat?

Steven Thorton: Myślę że będzie więcej drużyn, mam nadzieję, że bedziemy mieć już sponsora, limit obcokrajowców zostanie podniesiony albo utrzyma się na dotychczasowym poziomie, gdyż nie chcielibyśmy obniżyć jakości naszego produktu. I chcielibyśmy aby każdy zespół występujący w lidze był w stanie walczyć o zwycięstwo w lidze. Nie chcielibyśmy aby było jak w szkockiej Premier League, gdzie był tylko Celtic i Rangers. W tym sezonie w zasadzie każdy mógł pokonać każdego i to jest najlepsze w tej lidze. Uważam że liga cały czas będzie się rozwijać.

Tom Darnell: Tak jak Steve powiedział. Każdy mógł wygrać z każdym. Jeszcze kilka lat temu poziom był bardzo zrozróżnicowany i my jako sędziowie mieliśmy cięższą pracę, gdyż musieliśmy poprowadzić zawody w odpowiedni sposób i uważać, aby złe emocje nie wzięły górę. W tym sezonie mecze były wyrównane, przez co zawodnicy aby nie osłabić swojej drużyny unikali głupich fauli, aczkolwiek było ich kilka w tym sezonie, ale z naszego punktu widzenia mieliśmy o wiele łatwiejszą pracę.
Ogromnie się cieszę, że wraca Milton Keynes, mam nadzieję, że pojawi się klub w Londynie albo innym miejscu.

Wspomnieliście o drużynie w Londynie. Docierają do mnie różne informacje, że już w przyszłym sezonie dołączą, że później w 2020 albo że drużyna z Londynu będzie występować w KHL.


Tony Smith: Nie wiemy dokładnie kiedy powstanie drużyna w Londynie. Wiadomości są o tyle dobre, że tym projektem zajmuje się Neil Black, a jak on tym się zajmuje to ten projekt zostanie w 100% zrealizowany. Takich rzeczy nie można na siłę przyśpieszać. Głównym problem w Londynie jest obiekt. Na chwilę obecną takiego nie ma, ale pracę nad tym projektem trwają. Neil na bieżąco informuje nas o progresie. Mam nadzieję, że za pięć lat będzie 14 drużyn w lidze.